Czy tylko ja mam wrażenie, że kiedyś bohaterami seriali byli ludzie z krwi i kości, a obecnie figurki z mydła, mąki i (głównie) pudru? Czy to jednak prawda? ;)
zgadzam się z Tobą, dziś to robią takie gnioty że szkoda gadać, wszystko zrobiło się lalusiowate, wszyscy piękni jeżdżą drogimi samochodami, posiadają piękne domy i tylko zdradzają się wzajemnie. Dobrym przykładem jest serial m jak miłość, w starych odcinkach było jeszcze normalnie ale z biegiem czasu wszystko zeszło na gorsze i oglądalność spadła, pamiętam jak chodziłem do gimnazjum to wszyscy ten serial oglądali a teraz z niego się śmieją, no wiecie kartony co Hanka w nie przywaliła i te sprawy
Pewnie dzisiejsze seriale to samo gówno, chyba ktoś tu nie oglądał BB. A M jak Miłość to nie serial tylko telenowela lub jak ktoś woli tasiemiec bez końca....
a czy to jakaś różnica czy serial czy telenowela skoro to badziew by zająć ramówkę
Tak, telenowela różni się znacznie od serialu. Co nie zmienia faktu że twoje zdanie:
" dziś to robią takie gnioty że szkoda gadać, wszystko zrobiło się lalusiowate, wszyscy piękni jeżdżą drogimi samochodami, posiadają piękne domy i tylko zdradzają się wzajemnie"
Jest głupie, chyba że odnosisz się tylko do polskich produkcji bo zagranicznych jest dużo, Breaking Bad, Daredevil, Fargo, Gra o Tron itd. które są świetne.
Nie sprecyzował bo to dla wszystkich jest to jasne.Dla wszystkich prócz ciebie oczywiście.
Otóż to. Kiedyś skupiano się na rzetelnym przedstawieniu życia zwykłego człowieka, konstruowana trudnych bohaterów o złożonych (jak to ludzie) osobowościach, z mniejszymi i większymi (ale zawsze autentycznymi!) problemami, radościami. Z wadami i zaletami, z ułomnościami i zdolnościami. Każdy z bohaterów był specyficzny, wielobarwny, mówił swoim językiem. Dzisiaj właściwie tego nie ma. Postaci są sztuczne, jednowymiarowe, nudne !!!, mają zaledwie kilka cech ( maksymalnie wyeksponowanych), wszystkie zachowują się szablonowo, przewidywalnie. Wszystkie są do siebie podobne, pozbawione indywidualnych charakterów. Jak banda klonów. Życie takich postaci rzadko jest normalne i rzadko przypomina życie zwykłego człowieka. Mają problemy z kosmosu, przygody jak z seriali science-fiction. To co im się przydarza, jest zupełnie nierealne. Wszystko opiera się na prymitywnych scenariuszach, do tego jeszcze dochodzą okropne dialogi, drewniane aktorstwo i kompletna ignorancja twórców, którzy poruszają skomplikowane tematy, często nie mając o nich bladego pojęcia - szczególnie w produkowanych od lat tasiemcach, w których już chyba o nic nie chodzi.
Tylko to co mówisz to właściwie jest tylko zarzut co do polskich seriali, które są naprawdę beznadziejne :) Jest za to wiele fantastycznych np. amerykańskich czy brytyjskich seriali, które zawierają te same zalety które wymieniłaś/eś na początku ;)
Nie pamiętam już dokładnie, o czym myślałam, pisząc ten post, szczerze mówiąc, nie pamiętam, że w ogóle go pisałam, ale prawdopodobnie miałam właśnie na myśli polskie seriale. Jakoś tak z automatu założyłam, że na forum "Ballady..." odnoszę się do bohatera polskich produkcji. Może było to błędne założenie :)
Temat w filmwebowym wymiarze bardzo na czasie, bo polskie seriale (nie tylko te tasiemce) są niestety takie, jak napisała o nich autorka artykułu "Życie jest nowelą". Bardzo nieprawdziwe. A ulubionym sposobem portretowania postaci, jest zdjęcie w windzie, czy innym miejscu przeszklonego wieżowca :)
Ten zwykły człowiek, o którym pisałam w poprzednim poście i którego brakuje w rodzimych produkcjach, to jednak człowiek prowincji - on w polskich serialach albo nie istnieje, albo jest swoją własną karykaturą.
Nie twierdzę oczywiście, że mieszczanin prawdziwym bohaterem nie jest, ale tych mamy całą plejadę. Wydaje się, że Polska to Warszawa, jedna wielka metropolia, bo jeśli prowincja w serialu istnieje to i tak ściśle powiązana z miastem-matką.
Zresztą mówiąc o bohaterze prowincji, też nie do końca o prowincję w dosłownym sensie mi chodzi. Nawet w wielkich miastach żyje się przecież "prowincjonalnie", bo mało kto może żyć miastowo vel światowo. A w polskich serialach żyje się bardzo światowo, bez wyjątków chyba. Dzisiejsi bohaterowie to manekiny.
Co do seriali "zagranicznych" to zgadzam się z Tobą i nie zgadzam. Jest wiele fantastycznych produkcji z absolutnie fenomenalnymi postaciami i kreacjami aktorskimi, ale tego "czegoś", co by było dla mnie naprawdę przekonujące w swoim autentyzmie, nie znajduję. Prawdopodobnie tylko specyfika własnego podwórka mnie wzrusza :)
Zauważyłam jedną prawidłowość. Zawsze gdy serial się zaczyna jest ciekawy bohaterowie są"jacyś" .Z czasem jednak każdy serial staje się taki jak piszesz.Wydaje mi się, że kiedy producenci czy ktoś tam widzi, że serial ma już popularność i swoich widzów
( z których większość i tak będzie serial oglądać bo się już wkręciło) odpuszcza sobie .Po co pocić się nad scenariuszem ,płacić scenarzystom itd. Skoro oglądalność już jakaś jest.Nikt się już serialem nie przejmuje.Kręcą minimum i dlatego każdy tasiemiec z czasem staje się taki sam.Sceny przy myciu zębów,przy żegnaniu się w drzwiach,śniadaniu.Jeszcze zareklamuje się przy okazji jakąś biedronkę czy smalec.Raz na jakiś czas wrzuci się jakiś problem w pracy czy w związku ,który oczywiście szybko się rozwiązuje by idylla mogła trwać dalej.Samo życie.Żałosne.
A to nie tylko o serialach tak można powiedzieć. Literatura, rzeźba, architektura miast, pomniki, filmy, dokumenty, itd.
Niestety wszystko to prawda, porównując obecne polskie seriale do takich jak ten widać przepaść w budowaniu postaci i pokazywaniu prawdziwego życia a szkoda ;/
Kiedy ogląda się stare filmy widać jak wiele serce aktorzy wkładali w swoje role, jacy są autentyczni, każdy gest, spojrzenie, ruch jest prawdziwy, a nie wymuszony..
Teraz każdy aktor gra tak samo, nawet w różnych rolach.
Na języku polskim w liceum kiedy oglądaliśmy np. Chłopów pani często zwracała nam na to uwagę ; )
Niestety, większość seriali jest sztuczna i wydumana, ale to nie tylko kwestia seriali, to samo jest z kabaretami itd. itd.