„Zabójstwo Ariel” opowiada dosyć nietypową historię (przynajmniej ja nic podobnego do tej pory nie widziałem). Jest to obraz z tych, których fabuła balansuje na linii pomiędzy światem rzeczywistym, a psychodelicznymi urojeniami bohatera. I tak jak nietypowe jest zawiązanie całej
historii, tak końcówka pozostawia w głowie jeden wielki mętlik i stos pytań nie tylko o losy bohatera, ale także sens całego filmu, który ginie gdzieś tam pomiędzy wizjami bohatera. Przez środek filmu twórcy wałkują jeden i ten sam motyw - to co sam tytuł sugeruje, czyli SPOJLER
bohater zabija Ariel KONIEC SPOJLERA. Aktorstwo jak na B-klasowy film jest całkiem przyzwoite. Ogólnie film raczej nie straszy, a bardziej intryguje, a momentami nawet śmieszy (zamierzenie oczywiście). Do obejrzenia – 6/10