Byłem w kinie kilka razy. Główna scena walki o niebo bardziej realistyczna niż te w dzisiejszych czasach. A wilk swoją kreacją dorównał Dwie Skarpety z Tańczącego...Lubię wracać do perełek tamtych lat.
Pamiętam jak przez mgłę ale i mi jakoś się udało to zobaczyć w kinie. A później człowiek marzył żeby kopać gości jak McQuade ;)))
film niezły, ale finałowa walka z "bossem" wyglądała jakby postawili ich naprzeciw siebie i reżyser powiedział "no dobra, walczcie nie mam pomysłu" a Carradine i Norris zaczęli się bić. Ewidentny brak jakiejkolwiek choreografii czy schematycznych uderzeń - co jest oczywiście gigantycznym plusem, bo tak przecież wyglądają walki! No i kolejny plus, że boss pomimo że przegrał to dopiero później został pokonany.