Film bardzo klimatyczny, wciągający. Podobał mi się, choć trochę męczyło mnie od połowy filmu poczucie, że zachowanie głównego bohatera nie jest za bardzo uzasadnione psychologicznie, przypuszczam że praca i stykanie się ciągłe z rodziną zmarłego, mogłoby być jak sól na ranę, stale jątrzącą się ranę. Mało kto, by się podobnie zachowywał, brnął w taki kanał. ale może to dla niego było jakieś oczyszczenie, ale nie widać tego w filmie... Tego mi brakuje: co się z bohaterem dzieje w środku , o czym on myśli, co to spotkanie w nim "robi"? Bohater nie mówi o uczuciach, trochę je pokazuje poprzez sprawianie radości innym, ale myślę kłebią się tam przeróżne uczucia, nie tylko te nastrojowe ale może złość, strach że się zdradzi, niepokój, poczucie winy ...
Może o to chodzi, że gdy cierpimy zachowujemy się irracjonalnie? Nie do końca jestem pewna czy dla niego to było rozdrapywanie ran. Po pierwsze on lubił słuchać o rodzinie ukochanego. Poza tym sam zaznaczył, że umie cieszyć się tym co ma. Mogli by dorzucić na filmwebie dział z materiałami na temat danego filmu. Być może reżyser mówił jaki był jego zamysł. Z drugiej strony niepewność bywa też atrakcyjna.